10/19/2010

Ekscytujący czas zmian

Mieszanka młodości z rutyną - to jedno ze sztandarowych haseł sir Aleksa Fergusona. Ile to już razy menadżer Manchesteru United potrafił wnieść klub na szczyty ligowej tabeli poprzez zrównoważone wprowadzanie do składu młodych piłkarzy, którzy następnie znajdowali się pod opieką starszych kolegów?

Przykładami wartościowej pracy sztabu szkoleniowego z Old Trafford są tacy zawodnicy jak Ryan Giggs, Paul Scholes, Gary Neville, którzy w latach 90. byli zwiastunem wielkich sukcesów. Dziś niejeden z kibiców United obawia się odejścia tych wychowanków na piłkarską emeryturę. Niestety, trudno jest zastąpić graczy niezastąpionych. Należy wspomnieć o takich nazwiskach jak David Beckham, Nicky Butt, Phil Neville - oni także pozostawili po sobie widoczny ślad. Odejście "Becksa" było początkiem narodzin nowej gwiazdy - Cristiano Ronaldo, który potrzebował trzech sezonów, aby na dobre zagościć w sercach kibiców Manchesteru United.

W 2003 roku kontrakt z Man Utd podpisał Laurent Blanc. Choć jego występy były raczej rozczarowujące, to największy zysk z tego transferu czerpał Rio Ferdinand. Wówczas Anglik zdobył ważne szlify, grając ze starszym kolegą. Przede wszystkim skorzystał na tym, że mógł podglądać jego zachowanie na boisku. A dodając, że Ferdinand zawsze był nieustępliwy, to z pewnością okazał się godnym uczniem, co widać obecnie, kiedy kapitan reprezentacji Anglii biega po boisku z Nemanją Vidiciem, tworząc jedną z najlepszych par stoperów na świecie.

Obecnie jesteśmy świadkami zachowawczej polityki w wykonaniu Manchesteru United. Każdy funt jest wydawany bardzo spokojnie i przemyślanie. Sir Alex Ferguson postawił latem na Chrisa Smallinga, Javiera Hernandeza oraz Bebe. O ile o Smallingu i Hernandezie możemy mówić bardzo pozytywnie, tak o Bebe, póki co, należy postawić na czas, który pokaże nam jego prawdziwą wartość.

Trwający sezon 2010/11 będzie na pewno wyznacznikiem, w jakim kierunku "Czerwone Diabły" pójdą w następnych sezonach. Wracający do gry Anderson musi walczyć nie tylko na boisku, ale także z formą, która jest dość przeciętna. Przy absencji Antonio Valencii, brzemię kluczowej gry na skrzydle spada na barki Naniego. Dla Portugalczyka to wielki test dojrzałości, który powinien zdać dla własnego bezpieczeństwa. Do dyspozycji meczowej wrócił też Micheal Carrick. Niestety, rzuca się brak następców dla Paula Scholesa oraz brak odpowiedniej liczby rezerwowych mogących grać na skrzydle.

Znamienna jest wypowiedź Fergusona na temat powrotu Toma Cleverleya do United już w styczniu z wypożyczenia, jakie odbywa w Wigan Athletic. Według mnie, jest to nieśmiałe przyznanie się do błędu, gdyż Cleverley gwarantowałby parę spotkań jako prawdziwy rezerwowy na skrzydle, a dodając jego umiejętność schodzenia do środka pomocy, można być niezadowolonym z decyzji menadżera United. Przecież w obecnej sytuacji Cleverley nabrałby bardzo ważnego szlifu. Mam nadzieję, że sir Alex Ferguson nie liczył, że to Bebe będzie piłkarzem, który z miejsca da sporo rozwiązań na pozycji skrzydłowego.

Czeka nas trudny sezon - w moim przekonaniu, może być on ostatnim dla niektórych piłkarzy. Warto pamiętać, że tacy gracze jak Danny Welbeck czy wyżej wspomniany Tom Cleverley muszą dostać nareszcie szansę gry w pierwszym zespole United. Inaczej, pewnie znów wzmocnią Ipswich Town, Sunderland bądź Newcastle United.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz